niedziela, 14 lutego 2016

Rozdział 2

  Poszłam szybko się przebrać do łazienki. Kiedy stanęłam przed lustrem zobaczyłam że jestem niezdrowo blada i nic dziwnego. Za każdym razem jak pomyśle o tym robi mi się niedobrze i mam wrażenie, że za chwile zemdleje. A teraz będę przez cały dzień się uśmiechała i świętowała. Znając moich przyjaciół to cała świątynia wie, że mam dzisiaj urodziny. Przemyłam twarz zimną wodą ale nawet to nic nie dało. Czułam się beznadziejnie i ostatnią rzeczą którą chciałam teraz robić to świętowanie z przyjaciółmi. Wyszłam z łazienki a w pokoju czekał na mnie uśmiechnięty Anakin. Moją twarz ozdobił sztuczny uśmieszek pod który ukryłam jak naprawdę się czułam. Razem z mistrzem wyszłam z pokoju i od razu zostałam zaczepiona przez trójkę padawanów. Każdego z nich znałam przelotnie. Złożyli mi serdeczne życzenia z okazji urodzin a ja jedynie odpowiedziałam im udawanym uśmiechem i odeszłam. 
 - Dobrze się czujesz?- Spytał mnie rycerzyk. Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Skłamać? Nie lubiłam go oszukiwać w poważnych sprawach. Często kłamałam ale w sprawach mniejszej wagi. A teraz być może moja siostra jest kuszona przez ciemną stronę. Najchętniej uciekłabym jak najdalej stąd. Chciałam uciec jak tchórz przed problemem. Co poradzić na to, że jestem tchórzem. Zamyśliłam się aż w końcu nie odpowiedziałam mu na to pytanie.
 - Ahsoko- Powiedział trochę przejętym głosem.
 - Wszystko dobrze- Odpowiedziałam wyrwana z transu. Nie wiedziałam czy mi uwierzył ale miałam dość. Czułam się bezradna, nie mogłam w żaden sposób się z nią skontaktować. Nie wiedziałam gdzie jest ani co robi. To mnie wykańczało psychicznie. Nie byłabym wstanie pojąć tego, że mogłoby się to stać. Moja siostra nie przeszłaby na ciemną stronę nigdy i na pewno nie skrzywdziłaby mnie. Musiałam ją odnaleźć, musiałam. To był mój cel. Zrobię wszystko by zapobiegnąć wydarzeniom z wizji. Nawet jeśli groziłoby to odejściem z zakonu i opuszczeniem przyjaciół jestem gotowa na to poświęcenie. Ona jest dla mnie najważniejsza. Z moich rozmyślań wyrwali mnie tym razem przyjaciele. Dwójka nadpobudliwych nastolatków zaczęło obok mnie skakać. Składali mi życzenia i gadali coś o imprezie. Chciałam im powiedzieć, że nie mam ochoty ale nie potrafiłam. Byli dla mnie jak rodzina nie chciałam ich skrzywdzić. Kochałam ich i byłam z nimi w jakiś sposób zawiązana. Lecz więź między mną a Mia i Brunem była inna. Byłam z nimi związana mocno ale nie tak jak z siostrą. Z nią łączyło mnie coś więcej. Mój mistrz coś tam powiedział i odszedł. Nie słuchałam nikogo. Mia z Bru wciągnęli mnie do jednej z sal treningowej gdzie czekała już cała elita padawanów. Wszyscy byli mniej więcej w moim wieku. Było ich tam z piętnastu. Zaczęli świętować. Miałam wrażenie, że jestem w odległej galaktyce i że patrze na to z góry. Nic do mnie nie docierało. Mia to zauważyła i podeszła do mnie.
 - Hey, wszystko gra? - Zapytała mnie, odgarniają brązowy kosmyk z czoła.
 - Tak, jasne- Odpowiedziałam i spojrzałam w jej brązowe oczy.
 - Soka, znamy się prawie od zawsze i wiem kiedy coś cie trapi.
 - Nic mi nie jest a teraz chodźmy, bo nie chce przegapić własnej imprezy- Odpowiedziałam i z uśmiechem podeszłam do Bruna i paru innych padawanów. Ten dzień zapowiadał się na bardzo długi. Po godzinie sala wyglądała jak po wojnie a my postanowiliśmy przenieś imprezę po za mury świątyni. Udawałam szczęśliwą i wesołą ale tak naprawdę moje myśli krążyły wokół snu. Bru i Mia czuli, że coś się ze mną dzieje.
  Po kolejnych paru godzinach włóczenia się po Coursant, postanowiliśmy złamać zasadę postawioną nam przez mistrzów. Chcieliśmy udać się na poziom 1313. Według naszych mentorów nie byliśmy gotowi, żeby tam iść. Każdy z nas wyobrażał sobie ten poziom jako najgorsze miejsce na ziemi. Po tych paru godzinach z głowy na chwile wyleciała mi wizja a zastąpiła ją myśl, że to tylko głupi sen. Zaczęłam się świetnie bawić a pomysł z poziomem 1313 spodobał mi się. Zarzuciliśmy na głowy kaptury i zlecieliśmy do podziemi. Miejsce było straszliwie obrzydliwe, wszędzie włóczyły się jakieś mendy i łowcy nagród. Co chwile przechodziliśmy obok martwych ciał i pijaków. Był już wieczór i powinniśmy wracać na Coursant ale coś mnie wzywało do jednego z pobliskich barów. Cała elita była za powrotem ale ja ich jakoś zmusiłam do decyzji świętowania w pubie. Weszliśmy do zapuszczonej meliny i od razu naszym oczom ukazał się nie możliwy harmider. Pomieszczenie wyglądało gorzej niż pokój Mia która wszystko wywala do góry nogami. Ale jakoś o dziwo nam padawanom spodobała się ta miejscówka. Połączyliśmy pobliskie trzy stoliki i zamówiliśmy alkohol. Jakby widzieli nas nasi mistrzowie to by nas pozabijali. Było już po 20:00 co oznaczało że mamy przechlapane. Według nowych ustaleń padawani mogą przebywać na zewnątrz do 19:00. Po woli elita zaczęła dyskutować o powrocie a ja poczułam, że ktoś mnie obserwuje. Obróciłam się ale nikogo nie widziałam. Moją uwagę przykuł liścik pozostawiony na barze. Wstałam i chciałam podejść go zobaczyć.
 - Gdzie idziesz?- Spytał Bru spotkał się z moją natychmiastową odpowiedzią.
 - Po drinka, chcesz?- W odpowiedzi pokręcił głową a ja podeszłam do barmana.
 - Poproszę coś mocnego- Powiedziałam i położyłam dwie kredytki na blacie.
 - Proszę i ktoś to zostawił dla ciebie- Powiedział i podał mi liścik leżący obok. A więc miałam racje- pomyślałam i otworzyłam liścik.
To już się stało.
A.

Nic z tego nie rozumiałam. Co się stało? Kim jest A? Kto to napisał? 
 - Kto to napisał?- Spytałam zdenerwowanym głosem.
 - Nie wiem.- Syknął barman.
 - Może to poprawi ci pamięć- Powiedziałam kładąc kredytki na blacie. Obślizły robal na mnie spojrzał i przygarnął pieniądze.
 - Nie znam go. Wysoki facet, na oko dwadzieścia lat. Miał na sobie kaptur więcej nie wiem.
Zawiodłam się że tylko tyle wiedziałam ale lepsze to niż nic. Zgniotłam karteczkę i włożyłam do kieszeni. Podeszłam do stoliku i zobaczyłam, że impreza się udała. Lu całowała się z Jensonen a reszta krzyczała ,,gorzko!''. Uśmiechnęłam się na widok przyjaciół i się do nich przysiadłam. Bawiliśmy się w najlepsze ale w głowie miałam mętlik. Co się już stało? Na to pytanie znałam odpowiedz ale nie dopuszczałam jej do siebie. Mogło to oznaczać cokolwiek. Powrót do świątyni nie należał do udanych. Zostaliśmy zaatakowani przez jakąś bandę łowców nagród. Było ich dwa razy tylu co nas. Udało nam się ich pokonać ale bez rannych się nie odbyło. Ja i Bru byliśmy w najgorszym stanie. Miałam rozciętą prawe przedramię a Bru rozwaloną głowę. Reszta wyszła z paroma otarciami. Przez całe zajście zapomniałam o kartce i wizji. Więc miało to i swoje plusy. Teraz była inna sprawa co powiemy mistrzom? Nie mieliśmy zbytnio żadnego pomysłu na kłamstwo. A liczenie na to, że nie zauważą było niezbyt możliwe. Ja i Bru wyglądaliśmy jak po wojnie reszta to by uszła a my? Mieliśmy jednak nadzieje, że tego nie zauważą. Weszliśmy do świątyni i szybko się rozeszliśmy. Szłam teraz tylko z Mia i Brunem do medyka. Chcieliśmy jak najszybciej to załatwić i być może udałoby nam się jakoś zakamuflować cały wypadek. No niestety na korytarzu którym szliśmy pojawił się mój mistrz i mistrz Bruna Obi-wan. Od razu zauważyli, że jesteśmy rani i do nas podeszli. Nasze miny były zapewne bezcenne. Mia od razu się wykręciła i odeszła jak najszybciej a my zostaliśmy z naszymi mistrzami. 
 - Czy możecie nam powiedzieć co się stało?- Spytał surowym głosem Obi-wan.
 - Nic mistrzu- Odpowiedziałam. Nie była to zbyt dobra odpowiedź- Powiedział Anakin.
 - Ahsoka masz rozciętą rękę a Bruno rozwaloną głową.
 - Mieliśmy mały wypadek- Powiedzieliśmy równocześnie.
 - A możemy wiedzieć jaki?- Spytał Kenobi a my spuściliśmy głowy w dół. Nie odzywaliśmy się.
 - Ahsoka co się stało?- Spytał mnie rycerzyk a ja coś wymyśliłam. Było to chyba gorsze od powiedzenia prawdy.
 - Mieliśmy małą sprzeczkę- Odpowiedziałam.
 - Pobiliście się?!- Spytał z niedowierzanie Anakin. Przesłałam wiadomość telepatycznie do Bruna, żeby trzymał się mojego planu.
 - No tak...- Odpowiedział Bru.
 - A możemy poznać powód?- Spytał Obi-wan patrząc surowo na swojego ucznia a na mnie patrzył tak Anakin. Zapadła cisza.










--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moi drodzy!
Kolejny rozdział już za nami. A ja nadal nie wybrałam imienia dla siostry. Wasze propozycje bardzo mi się podobały i nadal rozważamy parę z nich.
Nie wiem czy przypadkiem tam czasów nie pomieszałam ale... niech już będzie.
Dziś walentynki a więc życzę wam dużo miłości i prezentów od ukochanych.
Ja nie mam swojej walentynki a wy macie?
Dedyk dla Paulina 1710
NMBZW!!

4 komentarze:

  1. Dziękuje za dedykt :D
    życzę ci miło spędzonych walentynek:D
    Z niecierpliwością czekam na next :D
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  2. No no... Cudeńko <3
    Czekam na nexta.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  3. Piknie :* Czekam na następny. Ja mam swoją Walentynkę. Pozdrawiam! NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny rozdział.
    Tam w jednym miejscu chyba zgubiłaś pare eterów i myślników.
    Czekam na następny.
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń